Nadszedł dzień przyjazdu mojej siostry. Niestety ostatniego tygodnia wolności nie wykorzystałam, iż mój organizm był osłabiony i napadła mnie letnia choroba, której się w ogóle nie spodziewałam. A więc przeleżałam cały tydzień w domu, bez pracy ale za to z porannymi odwiedzinami przyjaciół chociaż oni dodawali mi otuchy. Przez te siedem dni byłam tak zwanym noł lajfem! Siedziałam na Twitterze i żaliłam się innym jak bardzo źle się czuje. Muszę przyznać, że cały Twitter także wiedział o wizycie Liama w szpitalu ale dlaczego mam się niby dziwić? Skoro my directioners zawsze z takimi tematami jesteśmy na bieżąco. Niestety mój sam tata nie był z tego zadowolony gdyż co pięć minut do jego sali, pielęgniarki dostarczały bukiety kwiatów, wielgaśne miśki oraz masy listów z pocieszeniami. W trendach już od tygodnia wisiało hasło "#LiamWillBeFine!" Oczywiście ja też w nim brałam udział. Dziś czułam się już na siłach aby wyjść z domu i żeby zrobić to co chciałam przez cały ten tydzień ale nie mogłam z powodu przeziębienia, zatoki nie dawały mi spokoju. Zwolnienie w pracy miałam do środy. Więc jeszcze dzisiaj i jutro wolny dzień. Wstałam z łóżka prawą nogą! Byłam jak w skowronkach. Po chwili znalazłam się w kuchni.
-Cześć
skarbie! -Powitała mnie mama z gazetą w ręku.
-A
ty nie w pracy? -Zapytałam nasypując sobie do miski miodowych płatków.
-Nie,
dopiero na dziesiątą jestem umówiona z klientem.
-Aha.
Mamo?
-Słucham?
-Jest
już dziesiąta trzydzieści.-Moja rodzicielka spojrzała na mnie jak na głupka.
-Wcale
nie.-Zaśmiała się. A po chwili spojrzała na zegarek.-O kurwa!- Krzyknęła
przerażona.-Coś mi się pomieszało... Do tego nie jestem ubrana! Muszę
uciekać.-Zaczęła panikować i zwiała do sypialni niczym przebiegła burza.
-Ach
Ci rodzice.-Szepnęłam do siebie sarkastycznie i usiadłam na blacie kuchennym,
wpychając do buzi łapczywie płatki z mlekiem.
-Tam
gdzie zupa to nie dupa, idiotko.-Zauważyłam moją siostrę która stała
naprzeciwko lusterka i gdzieś się stroiła.
-Zamknij
się i spadaj przy okazji! Dzieciaku.-Odpysknęłam jej wkurzona. To dziecko miało
na wszystko odpowiedz i nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie wiem po kim
odziedziczyła swój paskudny charakter ale na pewno nie po rodzicach, możliwe,
że mieliśmy jakiś parszywych przodków to by tłumaczyło jej ciągłą podłość.
-Jak
ja Cię nienawidzę ty ...
-Spokój!
Charlotte! Jesteś starsza więc powinnaś być mądrzejsza więc odpuść.-Syknęła zła
matka która pośpiesznie poprawiała swoje włosy. Jak zawsze składała na mnie. Bo
przecież jak można myśleć, że ten bachor jest ode mnie gorszy?! Co za paranoja.
Zawsze to samo... jesteś starsza bądź mądrzejsza, powinnaś dawać jej przykład a
nie takie głupoty gadać.
-Dobra.
Jadę zaraz do taty, odwiedzić kogoś.-Powiadomiłam matkę.
-O!
To dobrze się składa, przynajmniej odwieziesz mnie do Lilly. Nie będę musiała
się dusić w tym tramwaju.-Stwierdziła uradowana Juliet.
-Nie ma mowy! Mama teraz też jedzie,
więc ona Cię odwiezie!- Powiedziałam natychmiastowo bo nie miałam zamiaru
użerać się z nią przez całą drogę i do tego wozić jej rozpieszczony tyłek.
-O nie! Mi jest nie po drodze a i tak już jestem spóźniona więc wystarczy mi problemów na dzisiaj.-Powiedziała spokojniejszym tonem. Kiedy miałam zamiar zaprotestować, mama popatrzyła na mnie karcącym wzrokiem na co od razu zamknęłam paszcze i pomaszerowałam do swojego pokoju przywdziać coś na siebie.
-O nie! Mi jest nie po drodze a i tak już jestem spóźniona więc wystarczy mi problemów na dzisiaj.-Powiedziała spokojniejszym tonem. Kiedy miałam zamiar zaprotestować, mama popatrzyła na mnie karcącym wzrokiem na co od razu zamknęłam paszcze i pomaszerowałam do swojego pokoju przywdziać coś na siebie.
-Pa dziewczynki, kocham was!- Usłyszałam
jeszcze głos mamy i trzaskające drzwi które były wynikiem nie wściekłości lecz
pośpiechu.
-Ruszaj dupę!- Warknęła na mnie Julls
która stała w progu drzwi mojego pokoju.
-Nie pyskuj bo pójdziesz na
nogach.-Stwierdziłam spokojnym tonem a na mojej twarzy od razu pojawił się
łobuzerski uśmiech ponieważ moja siostrzyczka nie odezwała się już ani słowem,
pewnie była świadoma, że jestem zdolna aby zostawić ją na pastwę losu.
Wyjrzałam jeszcze przez okno żeby
spenetrować stan pogody, jak się okazało słońce nadal u nas gościło, na co
miałam kolejny powód do uśmiechu.
Wcisnęłam na tyłek dżinsowe szorty i
koszulkę z napisem "
life is for abnormal people''. Na stopy włożyłam czarne vansy a na ramię przerzuciłam ulubioną torebkę z tą samą zawartością co zawsze czyli portfel, błyszczyki różnych rodzajów brzoskwiniowe, cytrynowe, waniliowe, cynamonowe... i można było tak wymieniać przez następne dwadzieścia minut, nie wiem czemu ale zawsze miałam masę błyszczyków a nawet i pomadek a muszę przyznać, że prawie w ogóle ich nie używałam, niedługo zostanę ich kolekcjonerką każdego smaku, rodzaju, czy też marki. Znajdowały się tam nawet kilka rodzaju perfum, resztki chipsów które Meg pożerała wielgaśnymi ilościami. Zapasowe podpaski na wszelki wypadek. Pieniądze porozrzucane po każdej z kieszeń. I co najważniejsze mój notatnik który miał najcenniejszą zawartość, nawet od portfela lecz nie mieściłam w nim samych groszy. Mój notatnik był dla mnie jak cenny skarb, nawet i droższy.
life is for abnormal people''. Na stopy włożyłam czarne vansy a na ramię przerzuciłam ulubioną torebkę z tą samą zawartością co zawsze czyli portfel, błyszczyki różnych rodzajów brzoskwiniowe, cytrynowe, waniliowe, cynamonowe... i można było tak wymieniać przez następne dwadzieścia minut, nie wiem czemu ale zawsze miałam masę błyszczyków a nawet i pomadek a muszę przyznać, że prawie w ogóle ich nie używałam, niedługo zostanę ich kolekcjonerką każdego smaku, rodzaju, czy też marki. Znajdowały się tam nawet kilka rodzaju perfum, resztki chipsów które Meg pożerała wielgaśnymi ilościami. Zapasowe podpaski na wszelki wypadek. Pieniądze porozrzucane po każdej z kieszeń. I co najważniejsze mój notatnik który miał najcenniejszą zawartość, nawet od portfela lecz nie mieściłam w nim samych groszy. Mój notatnik był dla mnie jak cenny skarb, nawet i droższy.
***
-Chodź,
jedziemy.-Zawołałam ją krótko, żeby nie być sprawcą kolejnych kłótni. Julliet
jęknęła tylko coś pod nosem czy powolniej nie mogłam i podreptała krok w krok
za mną.
-Czemu
skręciłaś?! Źle pojechałaś, Lilly mieszka na głównej a nie.-Popatrzyła na mnie
z wyrzutem. Dobrze wiedziałam gdzie mieszka ta jej przyjaciółeczka ale najpierw
miałam zamiar pojechać do szpitala, jak już mówiłam miałam kogoś odwiedzić a to
była niezwykła osoba. Sama nie byłam pewna czy jeszcze go tam zastanę, więc
biłam na zwlokę i wolałam pojechać teraz a nie za jakieś pół godziny.
-Muszę coś jeszcze
załatwić.-Powiedziałam parkując na podziemnym parkingu.
-Nie! Nie! Na pewno nie zostawisz
mnie tu samej.-Odparła ze złością.
-Nigdzie nie idziesz, będziesz mi
tylko zawracać głowę.-Zaprzeczyłam, nie chciałam aby po raz kolejny w życiu
upokorzyła mnie przy kimś.
-Będę siedzieć cicho niczym grób a
jak mnie tu zostawisz to powiem wszystko mamie! -Odparła szantażując mnie.
-To chodź i zamknij się w
końcu.-Syknęłam rozwścieczona. Nie odzywając się ani słowem do siebie,
skierowałyśmy się do windy.
-Po co tu przyjechałyśmy? Chcesz
kasę od taty? -Zainteresowała się moja siostra.
-Nie twoja sprawa
gówniarzu.-Odpowiedziała sucho.
-Ojej tylko pytam.
-Od kiedy Ty tylko pytasz? Po za tym
jakbyś nie zauważyła to ja zarabiam na siebie, nie potrzebuje pieniędzy od
rodziców.-Rzekłam stłumiona jej pytaniem. Raz to dziecko jest istnym diabłem a
raz zgrywającym aniołkiem, w przyszłości gwarantowany ma zawód aktorki jak nic.
-To po co tu leziemy skoro nie po
kasę? -Zapytała zirytowana.
-Jak mówiłam żebyś została w aucie
to trzeba było tak zrobić a nie targać się tu za mną na siłę.-Odpowiedziałam
uderzając się w palcem w czoło, takim gestem pokazałam jej wyraz głupoty.
-Cicho już bądź.-Odpowiedziała
spokojniej.
Wysiadłyśmy z windy. Pociągnęłam
swoją siostrę w stronę gabinetu taty, nie minęła minuta a już siedziałyśmy
przed nim.
-A więc po co przyjechałyście?
Przepraszam was ale w tej chwili nie mogę poświęcić wam czasu ponieważ mam grom
niecierpliwych pacjentów którzy bardziej potrzebują mojej uwagi.
-Rozumiem tato. Chciałam tylko
spytać, czy ten chłopak z pod dwudziestki już wyszedł? -Zapytałam z nadzieją,
że jednak nie.
-Ten twój całuśny chłopak z
pozostałej czwórki która robiła to szum przez ostatni tydzień? -Zapytał ze
śmiechem.
-Tak właśnie ten, trafiłeś w same
sedno.-Powiedziałam w żarcie, choć dobrze wiedziałam, że ojciec za pierwszym
razem będzie wiedział kogo mam na myśli.
-Nie ma go już, wypisaliśmy go
wczoraj.
-Co? To niemożliwe- Odpowiedziałam
szeptem. Byłam zawiedziona. Poprzez znajomości jaką był tata, miałabym szanse
wejść do sali Liama, ale jak widać chodzące nieszczęście weszło w moje życie.
-Tylko żartuje.-Tata ponownie się
zaśmiał.-Wypis ma pod koniec tygodnia.- Dopowiedział widząc moją twarz która
zabijała.
-Tato! Jesteś okropny! -Dorównałam
mu w śmiechu. Bałam się, że nie będzie już okazji żeby poznać chociaż jedno z
nich a jednak może będzie.
-Aha, świetnie. Teraz już kojarzę,
przyjechaliśmy tu po to żebyś mogła się napawać widokiem tych
chłoptasiów.-Odrzekła sarkastycznie Julls.
-Oj, zamknij się już. Nikim nie będę
się napawać! Zostań tu z tatą a ja przyjdę za dziesięć minut.-Rozkazałam jej.
-Nie ma mowy moja droga. Zabierz ze
sobą siostrę bo ja sam nie spędzę tu ani minuty dłużej. Więc sio mi stąd, no
szybko, bo ja też wychodzę. Ludzie czekają.-Pośpieszał nas.
Kiedy wyszliśmy na korytarz, przez
chwilę zastanawiałam się jak pozbyć się mojej siostry ale nic normalnego po za
wyrzuceniem przez okno nie przychodziło mi do głowy.
-Idź do ubikacji.-Stwierdziłam sama
za nią jakbym znała jej potrzeby.
-Sama sobie idź.-Odpowiedziała,
krzywiąc twarz w grymasie.
-To po prostu rzuć się z okna! -Powiedziałam
podenerwowana.
-Ty to jesteś dziwna. Chodźmy do
tego lowelasa, obiecuję że nie odezwę się ani słowem.-Przysięgła przykładając
rękę na pierś.
-Na pewno? -Upewniłam się.
-Na bank.-Stwierdziła.
-Nawet na pięć? -Popatrzyłam na nią
błagalnym wzrokiem.
-Zamknij się, nawet na tysiąc jeśli
tylko chcesz.-Obiecała po raz kolejny.
Nic nie powiedziałam tylko
przytaknęłam. Starałam się zachować resztki rozumu i doprowadzić się do
porządku. Kiedy tylko znalazłyśmy się niedaleko znanej mi sali, zauważyłam trzy
postacie siedzące na tej ławce co ja tydzień temu czekając na tatę. Podeszłyśmy
bliżej. Gdy stanęłyśmy dość blisko żeby widzieć kto się tam znajduje, od razu
rozpoznałam te osoby. Był tam Liam, Harry i Louis. Z początku trochę mnie
zamurowało, ale postanowiłam nie dawać za wygraną i szłam przed siebie a obok
mnie tuptała moja siostra na której twarzy pojawił się z czasem chytry
uśmieszek.
Usiadłyśmy na krańcu ławki.
Spojrzałam na nich niepewnie raz drugi, aż w końcu sami zaczęli spoglądać w
moją stronę i szeptać coś między sobą.
-Cześć dziewczyny.-Odezwał się Liam
który stał w pidżamie jak mnie pamięć nie myliła, bajkowe postacie na niej były
z Toy story a pozostała dwójka także spojrzała na nas.
-No cześć.-Obróciłam się w ich
stronę z niepewnym uśmiechem.
-Skądś Cię kojarzę.-Powiedział Li,
po chwili namysłu.
-Byłam tu tydzień temu.-Powiedziałam
pewna siebie, sama się tym dziwiłam, że taka pewność biła od mojej osoby, jak
nigdy.-Mój tata jest twoim...
-Ach tak lekarzem! Wspominał o
Tobie.
Odpowiedział a chłopaki momentalnie
się zaśmiali.
-Mogę wiedzieć co wam takiego
powiedział? -Zapytałam przerażona.
-Mówił, że ma piękną córkę, która
nas uwielbia.-Odpowiedział Lou i poruszał znacznie brwiami na co ja od razu
rozszerzyłam oczy.
-No i musimy przyznać, że miał
racje.-Dokończył Harry z poważną miną.
-Bardzo śmieszne. Gadajcie jej tak
dalej, to jeszcze nawiąże ze mną kontakt w domu i będzie przez kolejne lata
wspominać jak to one direction przyznało jej ojcu racje, że jego córka jest
ładna. Bla bla bla ...-Rozpoczęła swe wypociny Juliet, mówiła dosłownie jak
najęta.
-Juliet ucisz się...
proszę.-Wyobraziłam sobie przed oczami obraz jak ja zabijam własnymi rękami...
duszę! Nie wierzyłam własnym uszom dopóki chłopcy się nie roześmiali.
-Charlotte, przecież nie mogę się
uciszyć skoro wiem jakie męczarnie będę przeżywać w domu. Kiedy tylko wchodzę
do twojego pokoju, piątka ze ścian tych samych chłopaków otacza dookoła całą
mnie. A czasem nawet do mnie śpiewają. Zastanawiam się czy to mnie trzeba
wysłać do psychiatryka czy Ciebie.-Znów zaczęła swoje przemówienia. A ja nagle
pożałowałam, że w ogóle pozwoliłam jej wsiąść do swojego auta, że w ogóle
istnieje taki ktoś jak Juliet Foster.
-Zdajesz sobie sprawę, że w tej
chwili będziesz musiała iść pieszo do Lilly która mieszka pięć kilometrów stąd?
A dla Ciebie to niemal pielgrzymka.-Stwierdziłam z wściekłym uśmieszkiem.
-Idę do ubikacji ale drugiej twojej
opcji którą proponowałaś mi wcześniej wykluczam z możliwych więc nie myśl
sobie, że znajdziesz mnie nie żywą na podjeździe szpitalnym. Ja nie mam myśli
samobójczych i nie będę skakać z okna! -Odpowiedziała i poszła w stronę WC.
-Zapewniam, że ja jestem normalna...
Chyba.-Odpowiedziałam już całkiem zrezygnowana.
-Albo ty kłamiesz albo twoja
koszulka chyba, że nie żyjesz na tym świecie. Jeśli jesteś normalna w takim
razie nie możemy ze sobą rozmawiać.-Powiedział Lou ze zdziwioną miną. Przez
chwilę zastanawiałam się o co mu chodzi, spojrzałam na swoją koszulkę na której
widniał napisał, życie jest dla nienormalnych.
-Ale...
-My nie gadamy z normalnymi.-Zaśmiał
się Liam.
-Eh rozumiem. Jednak jestem
nienormalna.-Odpowiedziałam po czym wszyscy się zaśmialiśmy.
-Hej, to co idziemy już? -Zapytała
dziewczyna która znalazła się koło Louisa w ogóle nie zwróciła na mnie uwagi.
To była Eleanor, jego dziewczyna.
-Trzymaj się Li! Przyjdziemy później.
Do zobaczenia Cherl. -Pożegnał się i weszli obydwoje do windy. A moja serce
zabiło szybciej kiedy tylko usłyszałam jak skrócił moje imię…
-Ja też już muszę zmykać. Poradzisz
sobie? -Zapytał zmartwiony Hazza kierując te pytanie do Liama.
-Pewnie, że tak. Zaraz ma przyjść
Dan. Wszystko gra, idź już.-Zaśmiał się chłopak widząc niepewność na jego
twarzy. Przytulili się i Li znikną w sali, machając mi na pożegnanie.
-Odwiedź mnie jeszcze... Charlotte,
tylko tym razem tak prosto w oczy a nie z długopisem w ręku i zeszycie.-To były
ostatnie słowa Liama, ja tylko z niedowierzania przytaknęłam machnięciem głowy
i zarumieniłam się z wrażenia. Jednak zauważył mnie kiedy byłam tu po raz
pierwszy. Pewnie obserwował mnie przez jakiś czas a ja głupia siedziałam
pochłonięta w kartkach papieru.
-Na parking? -Zapytał Harry który
wstał równo ze mną.
-Na parking.-Odpowiedziałam
szczerząc się, on odpowiedział mi tym samym.
Gdy tylko znaleźliśmy się pod
szpitalem zauważyłam, że moja siostra stoi pod autem jak widać swoją nikłą
potrzebę załatwiła szybko.
-A miałam jednak nadzieję, że będzie
martwa jak ją spotkam.-Zaśmiałam się pod nosem, zapominając, że sam Harold
Styles idzie obok mnie.
-Mam nadzieję, że jeszcze się
zobaczymy.-Zaśmiał się Harry.
-Ja również.-Przytaknęłam mu.
-To do zobaczenia na następnej
wizycie.-Pożegnał się Harry i zmył się w stronę swojego Land Rover’a.
Swojej siostrze od razu posłałam
wściekłe spojrzenia. A przez kolejne dziesięć minut podczas jazdy wrzeszczałam
na nią non stop, że nigdy nie słyszałam gorszych głupot. Ale i tak ten dzień
uważałam za udany, udany to mało powiedziane ale nie znam innego słowa które
mogło by określić moje uczucia w danej chwili. Wieczorem przyszła do Mnie
Megan, nawijałam jej bez przerwy po dziesięć razy ciągle o tym samym zdarzeniu,
które nigdy mi się nie znudzi.
Zasnęłam z wielkim bananem który ani
przez chwilę nie miał zamiaru schodzić mi z twarzy...
***
Witam was! Oto jest i drugi
rozdział. Nie jest taki efektowny jak miał być ale jakiś jest. Nie mogłam
zasnąć więc napisałam. Wstukiwałam się w klawiaturę patrzę a tu już druga nad
ranem, niedowierzanie. Wyszedł długi, ale nie mogłam oderwać się od pisania,
nie wiem kiedy dodam następny ;)
Komentujcie i piszecie co podoba się
najbardziej a co wam przeszkadza, chcę znać waszą opinie. A komentarze dodają
mi otuchy i weny.
+Jeśli chcesz być informowany na TT o
kolejnych rozdziałach pisz w komentarzu.
Rozdział wyszedł Ci świetny ! <3 Nie śpij częściej w nocy hahaha
OdpowiedzUsuńWarto było czekać tyle na ten rozdział, bo na prawdę wyszedł Ci świetnie :) Jestem ciekawa jak będzie wyglądało następne spotkanie Cherl z chłopakami ;3
Pisz szybko następny rozdział, bo już się doczekać nie mogę ! hehe
@polish_eyes95
super, jak każdy twój rozdział ;p masz talent..
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam nn ;) czyżby Harold sie zainteresował Charlotte ? Mam nadzieje ;>
OdpowiedzUsuń@madziulka123_1D
Szczerze? Podoba mi się wszystko i nic mi nie przeszkadza! :D
OdpowiedzUsuńJuż czekam na nn! ;P
http://never-ending-story-of-me-and-1D.blogspot.com/
Pozdrawiam cieplutko! xoxo
Racja wszystko jest tutaj świetne ,nie mam zastrzeżeń ;P no i właśnie czyżby Hazza coś czuł do bohaterki ? hmm no ciekawe jak to się potoczy dalej ^^ KatyK_LouT
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuń<3 naprawde swietnie Ci wyszedl :D masz talent:3 zero zastrzezen :) nie moge sie doczekac nastepnego xx.
OdpowiedzUsuńŚwietne <3 Czekan na następny :3
OdpowiedzUsuń@Carrots_MyLou xx
AWESOME :D KOCHAM KOCHAM KOCHAM TO OPOWIADANIE xD
OdpowiedzUsuń@wiosennaa
fajnie piszesz :D czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń@herring_dreams
Super <3 Masz talent ♥ pisz dalej ! Życzę weny / Victoria
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :) Wszystko jest idealne. Pisz słońce pisz czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJest świetny, pisz dalej :) Tylko może dodaj bliższą znajomość z Danielle, którą zapoczątkuje Liam czy coś. Żeby też ona polubiła główną bohaterkę. Ale imagin jest cudowny *.*
OdpowiedzUsuńświetny :D początek jest genialny, płaczę ze śmiechu :) tylko cały czas nie mogę ogarnąć, z którym z chłopaków Charlotte będzie...
OdpowiedzUsuń@penisbackflip69
ooooooooo zaczyna się ciekawie ^^
OdpowiedzUsuńczekam na następny!
joaska.xd
rozdział zajebisty i już się rozkręca :DDD to mnie bardzo cieszy *_*
OdpowiedzUsuńBoski ! Kiedy nastepny ? *-*
OdpowiedzUsuńooo, fajnie, fajnie xD a co ile bedziesz dodawała rozdziały? ♥
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńŚwieeetny rozdział *_* @forever_crazy_x
OdpowiedzUsuń